Konserwacja

Wbrew pozorom, elektrykę też można (i należy) konserwować. Możesz się zdziwić, o ile głośniejszy będzie klakson i jaśniejsze światła po tych zabiegach. A także o ile mniej włączenie kierunkowskazów będzie wpływało na jasność przedniego światła. Bo żeby w ogóle nie przygasało, to trzebaby wymienić kilka fabrycznie za cienkich przewodów. Kostki, w których styki są lekko zaśniedziałe, potrafią się nadtopić uniemożliwiając rozłączenie. Niektórzy użytkownicy dowiadują się tego dopiero od elektryka, kiedy ten stwierdza, że kostkę należy wyciąć i zastąpić nowymi konektorkami - koszt większy, a i ryzyko, że kiedyś wracając wieczorem staniesz się dla innych kierowców „ciemną plamą”.

Wyłączniki

Wyłączniki na kierownicy kierownicy, a jeszcze bardziej wyłączniki (czujniki) świateł hamowania, są narażone na korozję od wilgoci. W razie ewentualnej jazdy w deszczu czy przy zmianach temperatury, a także w rzadko używanych wyłącznikach, pojawia się śniedź.

Połączenia rozłączne

Wszelakie „kostki” i konektorki należy chronić przed wilgocią i czyścić styki. Przy okazji rozłączania, niezbędnego do posmarowania styków, oczyszczanie następuje samoczynnie. „Kostki” są z polietylenu, więc można styki posmarować czymkolwiek - smarem litowym (ŁT), „towotem” lub najlepiej smarem silikonowym. Omawiane łączki znajdują się w przedniej lampie, na module zapłonowym i innych „czarnych skrzynkach”, pod kanapą na drodze do tylnych świateł i między silnikiem a wiązką główną elektryki. Ponadto konetorki fabryczne są liche i zazwyczaj po pewnym czasie część żeńska nie trzyma męskiej, co objawia się niedziałającym kierunkowskazem czy wypadaniem zapłonów, jak np. koledze Minutkowi w tym wątku na forum. Konetktorek żeński można po rozłączeniu lekko ścisnąć, żeby męski ciasno w niego wchodził.

Kultura montażu

Jeśli samemu łaczysz jakieś przewody, czy to z powodu awarii, czy też podpinając dowolne akcesorium.

Druciarstwo i fuszerka

Zanim zobaczysz, jak należy łączyć przewody, odrobina materiału ku przestrodze. Taki montaż zemści się za jakiś czas.
Przykładowe foto fatalnego połączenia i izolacji (z Junaka, w którym musiałem instalkę położyć od nowa z powodu nagromadzenia błędów):
Przykład fuszerki, kliknij aby powiększyć
Jeśli nie widzisz tu nic zdrożnego, to najlepszy dowód, że ten rozdział jest dla Ciebie. Otóż mamy tu następujące „grzechy”:

  • przewody skręcone byle jak,
  • zlutowane bez użycia topnika
  • tzw. zimny lut
  • za dużo cyny tam, gdzie nie trzeba (na końcu czarnego przewodu) i brak jej na żółtym.
  • izolację „taśmą izolacyjną”

Po kolei. Odizolować należy tylko odcinek biorący udział w połączeniu. Tutaj akurat nie ma pokaleczonych żył, ale to również częsty błąd. „Obierainie kabla” to nie ostrzenie ołówka. Izolację należy naciąć po obwodzie (wokół) przewodu, na głębokość mniejszą niż grubość izolacji, w odpowiedniej odległości od końca, np. 8 mm. Coś jakby naciąć korę drzewa owiniętym wokół niego sznurkiem. Następnie należy „odcinaną” końcówkę izolacji zerwać za pomocą szczypiec lub palcami. Na tej zasadzie działają „obieraczki”. Skręcanie ze sobą przewodów powinno być dokładne, żyły obu przewodów powinny stanowić jeden „powróz”.
Zaraz ktoś powie, że w motoryzacji lutować absolutnie nie wolno. Że stopy cyny poniżej pewnej temperatury kruszeją. Zgadza się, ale w motocyklu, który w mrozie nie jeździ, w miejscu przepływu prądu o małej wartości, gdzie kabel nie pracuje na zgięcie, można zrobić wyjątek.
Lut jest zimny, a cyna nie przeszła nawet na drugi przewód - po prostu połączenie jest nią zapaćkane.
I na deser - taśma klejąca. Ktoś powie „izolacyjna, więc jak najbardziej OK'. Nie. Tutaj nie ma różnicy między taśmą „dla elektryków” i pakową. Obie się tak samo nie nadają. Taśma jest cienka, może się przebić, a najczęściej rozkleić, czego dowodem jest choćby ta fotka i użycie przez „fachowca” opaski zaciskowej.
Taśma izolacyjna może posłużyć do tymczasowego zaizolowania końcówki wieczorem, kiedy wrócimy do montażu rano. W motocyklu, dobrej jakości taśma izolacyjna może służyć do zrobienia ładnej wiązki, choć jeśli to tylko możliwe, lepiej użyć koszulki.

Do izolowania połączeń służy koszulka termokurczliwa, więcej o tym przepięknym wynalazku poniżej.

Poprawny montaż

Koszulki termokurczliwe

Złącza lutowane w motocyklu, jeśli w ogóle występują, należy potraktować odpowiedniej średnicy rurką termokurczliwą, sięgającej na jakiś centymetr na izolację, w każdą stronę od lutu. Ma to pewną wadę - o założeniu „termopokurcza” trzeba pamiętać przed skręceniem lutu. Odpowiednia średnica to taka, żeby po skurczeniu ciasno obejmowała przewody.
Najlepsze będą tutaj koszulki pokryte od wewnątrz klejem termotopliwym, które uszczelniają złącze. W razie braku takowych można pod koszulką, przed jej podgrzaniem, umieścić kawałek kleju na gorąco (takiego do pistoletu). Podgrzewać trzeba wtedy dłużej i ostrożniej.

Połączenia zaciskane

Najlepszą metodą, odporną w na wilgoć i zmiany temeratury, jest użycie złączy zaciskanych. Obojętnie, czy będa to „konektorki” czy tulejki do łączenia kabli - wybór zależy od intencji łączącego. Jest tu pewna niedogodność. Źle wykonane połączenie zaciskane nie jest gazoszczelne i może się zemścić szybciej niż zły lut. Dobrą praktyką jest smarowanie obu części połączenia rozłącznego smarem, który nie reaguje z izolacją, np. silikonowym. Dobre materiały na temat prawidłowego zaciskania znajdziesz u producentów złączek i zaciskarek/prasek. \\Jeśli konektorek nie jest w pełni izolowany, należy go w całości zaizolować rurką termokurczliwą, żeby nie zwarł się z czymkolwiek innym, np. innym konektorkiem lub ramą. Nawet jeśli schowasz go wśród innych przewodów, potrafi on naciąć ich izolację i „dobrać się” do żyły. W końcu w motocyklu wszystko drży. Możesz też użyć kawałka gumowej koszulki, po spięciu przewodów przesuwając ją na miejsce połączenia.

tech/elektro.txt · ostatnio zmienione: 2015/04/22 15:10 przez c64club
GNU Free Documentation License 1.3
Driven by DokuWiki Recent changes RSS feed Valid CSS Valid XHTML 1.0